Kolejnym gościem #insider_talk jest Marcin Krajmas. Jest jednym z założycieli firmy Brandmed i Fundacji SASA, w której obecnie odpowiada za komunikację i kontakty z partnerami. Uśmiechy wdzięcznych ludzi to dla niego dowód na coś więcej niż tylko pomoc. Wierzy, że poprzez działania realizowane w wielu projektach zmienia czyjś mały świat na lepszy. Prywatnie jest miłośnikiem sportów motorowych i narciarstwa alpejskiego. Zamiłowanie do sportowej rywalizacji, przekłada na pracowitość i wytrwałość. Serdecznie zapraszamy na naszą rozmowę, w której opowiada o swoich studiach, stażach i pomocy innym.
Cześć Marcin, jeszcze raz dziękuję za rozmowę. Zaczynając od samego początku. Co studiowałeś i co robiłeś po studiach? Wiem, że przebywałeś w szpitalach w Jakarcie i w Kijowie jako obserwator – opowiesz coś o tym?
Studiowałem medycynę, a obecnie jestem lekarzem przedsiębiorcą. Swoje studia podzieliłem na pół. Pierwsze 3 lata studiowałem w Szczecinie, a kolejne 3 w Warszawie. Na studiach od pierwszego roku, byłem bardzo mocno zaangażowany w IFMSA. Gdy rozpoczynałem studia w Szczecinie, przenosiłem całe swoje życie do miasta, w którym nikogo nie znałem. Dołączenie do takiej organizacji było świetną okazją na poznanie ludzi i wkręcenie się w ciekawe projekty. Już w liceum bardzo dużo pracowałem w organizacjach uczniowskich, więc IFMSA była kontynuacją działalności w nowym miejscu. Tam zacząłem się zajmować ogólnie mówiąc marketingiem. W momencie, w którym dołączałem do stowarzyszenia, struktury związane z tą działką dopiero zaczynały się tworzyć, a w Szczecinie w ogólnie było funkcji Wiceprezydenta ds. Marketingu. Działania jakie podejmowałem na tym stanowisku zaczęły kształtować moje zainteresowania. To był bardzo fajny okres, który wiele mnie nauczył.
Pytałeś o Jakartę. Trafiłem tam po czwartym roku na miesiąc praktyk studenckich. Miałem okazję pracować w największym szpitalu w stolicy Indonezji, w której mieszka ok. 16 mln ludzi. Wielkość szpitala zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Sama interna to 11sto piętrowy blok. Cały szpital był wielkości małego miasteczka, przez miesiąc zgubiłem się tam co najmniej kilka razy.
Kijów był natomiast wyjazdem z ramienia Fundacji SASA. Gdy rozpoczął się konflikt na wschodzie Ukrainy nawiązaliśmy kontakt z tamtejszymi studentami medycyny, chcąc wykorzystać zapał osób skupionych wokół Fundacji, by pomóc w kolejnym miejscu. Nasze rozmowy potoczyły się w kierunku wymian studenckich. W czasie trwającego konfliktu jako pierwsze do Głównego Szpitala Wojskowego pojechały 4 studentki medycyny. Brały one udział głównie w operacjach żołnierzy, którzy zostali ranni podczas działań zbrojnych. Pół roku później uczestniczyłem w kolejnej wymianie. Sytuacja na froncie była już na szczęście o wiele mniej zażarta, jednak cały czas do szpitala trafiały najcięższe przypadki żołnierzy z frontu. Rany postrzałowe, kończyny uszkodzone przez miny – takich scen próżno szukać w polskich szpitalach. Obserwowanie na własne oczy jak ogromną tragedią jest konflikt zbrojny było niezwykłym przeżyciem.
Nie jest tajemnicą, że uważasz się bardziej za przedsiębiorcą niż lekarzem. Możesz to rozwinąć?
W tym momencie o wiele więcej czasu poświęcam, aby rozwijać się jako przedsiębiorca. Co więcej cele jakie obecnie przed sobą stawiam są związane przede wszystkim z projektami biznesowymi, w których biorę udział. Podczas pracy cały czas korzystam jednak z wiedzy, którą zdobywam jako lekarz. Moim zdaniem daje mi to przewagę nad osobami, z którymi konkuruje na rynku healthcare, a które nie mają takiego wykształcenia. Dyplom lekarza to w tym wypadku wiedza, obycie i doświadczanie, którego w marketingu, czy też przy realizacji innych projektów z zakresu zdrowia, osoby nie pracujące w systemie ochrony zdrowia nie są w stanie zdobyć.
Czym się obecnie zajmujesz?
Obecnie moje życie kręci się wokół firmy Brandmed, którą założyłem wspólnie z Mateuszem Pinkiewiczem. Kiedyś mówiliśmy, że jest to agencja marketingowa, jednak wokół niej zaczynają się tworzyć coraz to nowe projekty, które mocno wpłynęły na naszą filozofię. Choć praca dla klientów jest dla nas ciągle najważniejszym elementem działalności, jako brandmed, możemy się pochwalić Fundacją SASA, która realizuje pomoc humanitarną w coraz to nowych rejonach świata, czy Szyję Szyję czyli, projektem którym chcemy zrewolucjonizować myślenie o nauce umiejętności praktycznych przez studentów medycyny. Kolejne przedsięwzięcia są już w drodze. Jeżeli chodzi o agencyjną część naszej działalności, czujemy się wyjątkowi na tym rynku. W Polsce mamy tak na prawdę jedną konkurencyjną firmę o podobnym profilu działania. W przypadku pozostałych specjalizacja praktycznie nie występuje – rano tworzą komunikację pod sprzedaż marchewek, po południu dla leków, firm telemedycznych czy placówek medycznych. To sprawia, że powoli przebijamy się do świadomości klientów jako firma specjalizująca się w tej branży, mająca szerokie kompetencje połączone z medyczną wiedzą i znajomością rynku. Przy planowaniu strategii czy tworzeniu contentu, na którym bazują późniejsze działania uważam to za bezcenną wartość.
Czym dokładnie zajmuje się Fundacja SASA i czym Ty się tam zajmujesz?
Jestem Członkiem Zarządu Fundacji, która została ufundowana przez brandmed. Obecnie jestem odpowiedzialny za współpracę z naszymi partnerami, a także częściowo za realizację działań zagranicznych. Założeniem Fundacji, której sloganem jest ”basic healthcare worldwide”, jest zapewnienie podstawowej opieki medycznej wszędzie tam, gdzie jest ona potrzebna. Gdy zakładaliśmy Fundację dotarło do nas, że chcemy zająć się podstawową pomocą medyczną, gdyż pomoc specjalistyczna nie zda egzaminu, jeżeli nie zapewnimy podstawowych procedur, czy podstawowego sprzętu. Na początku skupiliśmy się na dostarczaniu do szpitala w Tanzanii sprzętu, bez którego ciężko wyobrazić sobie funkcjonowanie jakiejkolwiek placówki medycznej m.in.: rękawiczek, bandaży, igieł i strzykawek. W szpitalu, z którym współpracujemy już od ponad 3 lat każda kolejna wysyłka ciągle zawiera te artykuły, choć od tego czasu uległa zmianie sytuacja zarówno szpitala jak i Fundacji – do kontenera, który obecnie planujemy wysłać trafi chociażby aparat USG. Podczas realizacji kolejnych działań zorientowaliśmy się jak duże zapotrzebowanie jest także na edukację medyczną w praktyce wśród studentów i młodych lekarzy. To drugi filar, na który stawiamy w Fundacji. Ostatnim jest profilaktyka. Projekty związane z profilaktyką prozdrowotną realizujemy obecnie w Kazachstanie i w Polsce. Podczas ostatniego wyjazdu do Karagandy udzieliliśmy ponad 250 konsultacji medycznych. Uważam to za wspaniały wynik, z racji tego, że wizyty trwały zdecydowanie dłużej niż na co dzień w naszych gabinetach. Działo się tak ponieważ z pacjentami porozumiewaliśmy się w języku rosyjskim przy pomocy tłumaczy. Tak jak w przypadku Tanzanii, tak w Kazachstanie chcielibyśmy zachować ciągłość działań. Jednorazowa pomoc i jednorazowe akcje na załatwiają żadnych problemów.
Dziękuję serdecznie za rozmowę!
Z Marcinem Krajmasem rozmawiał Bogdan Mieczkowski