Dwa tygodnie temu wspomniałem Wam o tym, że istotnym dla mnie krokiem rozwojowym było rozpoczęcie stażu w dużej korporacji farmaceutycznej. Biorąc pod uwagę, że w chwili obecnej również pracuję w „korpo”, był to bardzo dobry krok. Stało się to nieco na przysłowiowego wariata, ponieważ w ciągu jednego dnia zdecydowałem się na totalny przewrót w moim życiu.
Dwa razy w pociągu
Wracając z ERASMUSA (swoją drogą pamiętajcie by wykorzystać taką szansę – to wspaniała przygoda pod względem naukowym, kulturalnym i rozrywkowym!) myślałem, że osiądę w Krakowie. Stało się jednak inaczej. Dzień po powrocie dostałem propozycję rozpoczęcia stażu w jednej z największych korporacji farmaceutycznych na świecie jako asystent dyrektora działu marketingu. Na początku stwierdziłem, że nigdzie się nie wybieram. Po niespełna 24h siedziałem już w pociągu do Warszawy, jadąc na rozmowę kwalifikacyjną, która zakończyła się sukcesem. Tego samego dnia wróciłem do Krakowa na bal magisterski mojego rocznika (kolejne wydarzenie, którego nie powinniśmy pominąć). Nad ranem tuż po hucznej zabawie czekałem na stacji Kraków Główny, był wtorek. Właśnie we wtorek rozpoczynałem mój pierwszy dzień w nowej pracy. Szalone? Może trochę, ale teraz wiem, że odrobina szaleństwa, a przede wszystkim dużo odwagi i podejmowanie ryzyka jest potrzebne do tego, by w życiu móc się rozwijać.
Pierwszy dzień
Pamiętam swój pierwszy dzień w Big Pharmie, jakby to było wczoraj. Spotkanie o 9:00, kawa z moim nowym obcojęzycznym szefem, wydanie laptopa, telefonu i identyfikatora z kartą wejściową do budynku… Kwadrans później siedziałem przerażony słuchając o SOP’ach, deadline’ach, grade’ach, LM’ach, performanc’e, KOL’ach, GP… Zacząłem się zastanawiać czy szkolenie rzeczywiście prowadzone jest w języku polskim. A jeśli nie, to w zasadzie w jakim?! „Korpo” język na początku nieco mnie przerastał.
Pytaj, pytaj i jeszcze raz pytaj!
Jak się w tym wszystkim odnaleźć? Jedynym sposobem było zadawanie pytań. Zadawałem miliony pytań. Pytałem o strukturę firmy i zespołu, przepływ informacji, regulacja prawne, sposoby realizacji projektów. Najczęściej jednak powtarzałem jak?, po co?, dlaczego?, w jakim celu? Tak jak wcześniej Wam wspomniałem, w korporacji pracują bardzo normalni i pomocni ludzie. Dzięki nim szybko pojąłem nieznany dotąd dla mnie świat, poznałem farmację od całkowicie innej strony. Szybko musiałem też uporządkować swój angielski, na szczęście byłem tuż po ERASMUsie, więc nie było z tym problemu. Znajomość angielskiego jest niezbędna, szczególnie w świecie badań klinicznych, w którym ja pracuję na co dzień.
Wychodź z inicjatywą
Poza zadawaniem pytań olbrzymią rolę odegrała interaktywność i angażowanie się w między działowe projekty. To dało mi lepsze rozumienie tego jak funkcjonuje firma, w jaki sposób realizowane są zadania, kto jest za co odpowiedzialny. Poznałem również wiele nowych osób, które były ekspertami w dziedzinie marketingu, sprzedaży, refundacji, prawa medycznego czy wybranych dziedzinach terapeutycznych. Mogłem też dowiedzieć się tego z czym związane są konkretne role w firmie farmaceutycznej i jak wygląda standardowy dzień pracy osób je zajmujących. To pozwoliło mi się ukierunkować i znaleźć miejsce, w którym czuję się najlepiej.
Wartość informacji zwrotnej
O co warto jeszcze zadbać? Z pewnością trzeba pamiętać o feedback’u, czyli informacji zwrotnej, ocenie naszej pracy. To nie tylko bardzo modne i często używane w korporacji sformułowanie. Dobry manager potrafi udzielić swojemu pracownikowi obiektywnego feedback’u. Jest to szczególnie ważne dla młodej i niedoświadczonej osoby. Pamiętajcie, że zawsze mamy do tego prawo. Informacja zwrotna od naszego szefa czy koleżanek i kolegów z pracy, pod warunkiem, że pozostaje obiektywna, daje nam pogląd na to jak wykonujemy swoją pracę, czy idziemy w dobrym, czy złym kierunku, wskazuje obszary, nad którymi powinniśmy nieco bardziej popracować i te, które są już odpowiednio rozwinięte. Warto dzielić się również swoimi przemyśleniami z innymi. Umiejętność dawania feedback’u jest równie ważna jak jego przyjmowanie.
Roczny staż był dla mnie wspaniałą trampoliną, szkołą życia, przygodą, ale i bardzo dużym wyzwaniem. Co prawda nie pracuję już w dziale marketingu, ale myślę, że dzięki decyzji jaką podjąłem, bardzo wiele zmieniło się w moim życiu, a zdobyte umiejętności wykorzystuję po dzień dzisiejszy. Czy warto zatem zmieniać i próbować? Tak. O tym następnym razem.
Nie widziałeś poprzedniej części felietonu Ernesta? Przeczytaj go!
Zajrzyj na nasze grupy na Facebooku i sprawdź czy praca nie szuka Ciebie, oraz przeczytaj o realiach pracy w farmacji